Niedziela Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa (rok B) – 27 grudnia 2020r.
Ło rzeźbieniu i lipach.
Uczył dziadek swojego wnuka rzeźbić. Cieszył się, że przynajmniej jeden z wnuków szczerze zapalił się do rodowej tradycji i będzie ją kultywował. Chłopak całkiem nieźle już skrobał kozikiem w lipowych klockach, więc przyszedł czas na dłuta i pobijak.
Któregoś razu zabrał go dziadek do sadu po lipowe gałęzie. Ale niósł dziwny pakunek w worku. Kiedy dotarli na miejsce, dziadek wyciągnął sadzonki lipy i powiedział:
- A teroz posadzis se te lipy, coby Twoje wnuki miały z cego rzeźbij.
* * *
Moje propozycje do rozważania dzisiejszego fragmentu z Ewangelii:
Tak sobie myślę, że stary Symeon jest świetnym lekarstwem na nasze częste problemy z modlitwą. Kiedy? Za każdym razem, kiedy nam się śpieszy, już byśmy chcieli dostać to, czego chcemy, o co prosimy.
Modlitwa to nie jest kisiel instant! To nie herbatka ekspresowa. Wizyta w kościele to nie podejście do automatu na kawę czy batoniki.
Symeon pokazuje, że modlitwa to czekanie. Czekanie na to, co Bóg ma dla Ciebie. A nie na to, co Tobie się wydaje, że będzie dobre.
© ks. Wojciech Pal
* * *
Dzisiaj rozważamy fragment z Ewangelii według św. Łukasza [Łk 2, 22-40]:
Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
«Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
które przygotowałeś wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela».
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.